wtorek, 30 czerwca 2009

środa, 3 czerwca 2009

Ken Block znowu daje czadu

Poprzedni film obejrzało 20 milionów ludzi. Jakoś się specjalnie nie dziwię...

Loeb testował w Polsce

Przed zbliżającym się Rajdem Polski mistrz świata Sebastien Loeb przyjechał potrenować na mazurskich szutrach. Dzisiaj wraca do domu.

Polska będzie gościć Mistrzostwa Świata po raz pierwszy od roku 1973, toteż teamy nie mają informacji na temat specyfikacji naszych dróg.


Citroen jako pierwszy pojawił się na Mazurach aby przeprowadzić testy niezbędne do prawidłowego ustawienia aut na nadchodzący rajd.


Loeb i Sordo cały poniedziałek i wtorek pracowali nad nastawami zawieszenia. Na krótką pogawędkę wpadł też Krzysztof Hołowczyc, który jako jedyny Polak wystartuje autem klasy WRC podczas "polskiego". Hołek będzie reprezentował zespół Stobarta.







PS za wypowiedzi kibiców nie ponoszę odpowiedzialności ;)

niedziela, 31 maja 2009

SEAT potrójnie. Farfus po raz pierwszy

W pierwszym wyścigu na torze w Walencji ekipa SEAT Sport zajęła całe podium. W drugim, na najwyższym stopniu podium uplasował się Augusto Farfus, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Yvan Muller jako pierwszy otworzył szampana podczas tego weekendu. Kolejne miejsca zajeli jego koledzy z zespołu,
Tiago Monteiro i Gabriele Tarquini.

Triumf w dziewiątym wyścigu w sezonie był zarazem pierwszym zwycięstwem Seata na domowym torze od 2005 roku, kiedy za kierownicą hiszpańskiego wozu zasiadał Marc Gene.

W nastepnej gonitwie za Augusto Farfusem przyjechał Jorg Muller (obaj w BMW), a podium uzupełnił Tarquini.

W klasyfikacji generalnej prowadzi Muller (57 punktów) przed Farfusem (54) i Tarquinim (46). Seat prowadzi w klasyfikacji producentów z dorobkiem 136. punktów i o 16. wyprzedza ekipę z Bawarii.

Chevrolet słaby niczym Łada

Weekend w Walencji był kompletnie nieudany dla Chevroleta. Zespół po serii zwycięstw w Marakeszu i Pau może czuć się rozczarowany. Żaden z kierowców nie zdobył nawet punktu.

Tradycyjnie najsłabszym teamem była Łada. Na nic się zdał montaż nowych jednostek napędowych pod maskami 110. Być może sytuacja się poprawi po zapowaidanym debiucie nowego samochodu zbudowanego na bazie Priory.

Ciasno wśród niezależnych

Wśród kierowców niezależnych wygrywali kolejno Tom Coronel i Stefano D’Aste. W klasyfikacji Independents Trophy prowadzi Coronel, który zgromadził dotychczas 82 punkty. Po piętach depczą mu jednak Félix Porteiro i Franz Engstler, mający w swym dorobku po 80 oczek.

środa, 20 maja 2009

Give me fuel!

Nikon 2007, Barum 2007, Finalndia 2008

niedziela, 29 marca 2009

„Ratunku, Niemcy mnie biją!” oraz „Po cholerę to zrobił?!”

"Niemiec wyeliminował Polaka!", "Kubica jest przekonany. Niemiec zabrał mu szansę na triumf!", "Kubica bez punktów. Zderzył się z Niemcem!", "Kolizja Kubicy z Vettelem: Kto zawinił?". To tytuły z czołowych polskich portali, Interii, Onetu, Gazety, Wirtualnej Polski, po GP Australii.

Mało który portal podał nazwisko kierowcy, z którym zderzył się Robert. Tytuły wskazują na to, że Vettel wjechał w Kubicę, bo Niemcy nie lubią Polaków. Niektóre miały tylko prowokujące tytuły, w innych na nich się nie skończyło. Co ciekawe, po jakimś czasie od zakończenia wyścigu, owe wiadomości zaczęły być modyfikowane, jakby piszący je ochłonęli z emocji, albo na główne strony trafiły wersje „na brudno”.

Szkoda, że nie skopiowałem co lepszych „kwiatków”. W pamięci utknęło mi zdanie: Niemiec wpieprzył się w Roberta. Mam nadzieję, że autor po prostu za szybko wcisnął „dodaj”, a nie szykuje się do kariery w „Fakcie”.

Kierowcom występującym w międzynarodowych seriach trudno zarzucić ksenofobię. Pracują zazwyczaj w ekipach, w których ludzie pochodzą z najróżniejszych krajów. Nacjonalista miałby dość ciężko. Jeśli ktoś lubi rywalizację między narodami, zapraszam na A1 GP.

Gdybanie czy gderanie

Poza tradycyjnym w polskich mediach „kto zawinił” jest jeszcze kwestia „a czemu tak, a nie inaczej”. Założę się, że podstawową pożywką dla polskich mediów w najbliższym tygodniu (poza piętnowaniem Niemca) będzie kwestia ”po co Kubica wyprzedzał Vettela, skoro mógł spokojnie wziąć trzecie miejsce”.

Cóż, jeśliby go wyprzedził i dojechał na drugim, to jutro byśmy czytali: świetny manewr Kubicy pod koniec wyścigu! Gdyby przegonił jeszcze Buttona, na co była iluzoryczna szansa, to okazałoby się, że Robert a) jest geniuszem, b)jest bogiem, c) Button i Brawn GP są słabi albo przynajmniej nie tak silni jak nam wmawiano.

Z kolei, gdyby Polak dojechał na trzecim miejscu i na koniec sezonu zabrakłoby mu dwóch punktów, np. do tytułu, to odezwałyby się głosy, że „w Australii to mógł jechać mniej asekuracyjnie, trzeba było cisnąć (Niemca)!”. Za dużo w mainstreamowych mediach poruszających tematykę sportów motorowych jest gdybania, dywagacji o mało znaczących informacjach i wydarzeniach , a za mało rzeczowej analizy. Rajdy i wyścigi potrafią być fascynujące i bez tabloidowych sensacji.

Do Europy wciąż daleko

Wzorem są dla mnie brytyjscy komentatorzy motorsportu (poza mędrcami z brukowca Planet F1...), których podejście jest zbliżone to tego, jakie mają sami sportowcy. Potrafią oni mianowicie wyciągać wnioski ze zdarzeń, rzeczowo je skomentować, a nad niepowodzeniami "swoich" zawodników przechodzić do porządku dziennego. Mniej „po co” i „co by było gdyby”, tylko raczej „ maybe next time” i „well, he could win!”.

Wiem, że zrzędzę, ale to przez nadmiar… zrzędzenia właśnie :). Marudzenia mediów i dziennikarzy, popadania ze skrajności w skrajność. Wynoszenia sportowca pod niebiosa jednego dnia i krzyżowania dnia następnego (vide teraz Boruc; swoja drogą, mnie zawsze uczyli, że obrońca nie powinien podawać w światło bramki, bo a nuż piłka podskoczy przed bramkarzem…). A to przecież tylko ludzie.

Drażni i martwi mnie wysyp specjalistów od Formuły 1, którzy jeszcze niedawno mówili „formuła pierwsza” i myślą, że Juan Manuel Fangio to latynoski piosenkarz, który wystąpił kiedyś w Sopocie. Ale to chyba taki sport narodowy: marudzenie i błyskawiczne uzyskiwanie specjalizacji w dziedzinie, która w danym momencie jest popularna.

zdjęcie: http://www.sebastian-vettel.org/

Triumf Buttona. Klęska Kubicy

Podwójnym zwycięstwem ekipy Brawn GP zakończyło się Grand Prix Australii. Robert Kubica odpadł po kolizji.

Jenson Button i Rubens Barrichello, kończąc zmagania na dwóch pierwszych miejscach, w pięknym stylu zakończyli weekend marzeń. Pole position i komplet punktów dla debiutującego teamu, co za początek!

W poprzednich dwóch sezonach Button uzbierał w sumie 9 punktów w 35 wyścigach. Odnosząc drugie zwycięstwo w karierze, już zdołał poprawić ten wynik o punkt.

Na trzecim miejscu sklasyfikowany został, startujący z 18. pola, Lewis Hamilton, mimo, że dojechał jako czwarty. Stało się tak w wyniku kary czasowej nałożonej na Jarno Trullego, który wyprzedził Brytyjczyka podczas neutralizacji. Włoch pożegnał się w ten sposób z najniższym stopniu podium i będzie musiał oddać pamiątkową paterę.

Dla nas najciekawsza była jednak postawa Roberta Kubicy. Polak przez cały wyścig jechał równym, szybkim tempem. Tuż przed końcem zajmował trzecią pozycję i bardzo szybko zbliżał się do prowadzącej dwójki, Buttona i Sebastiana Vettela. BMW „obute” w twarde gumy nadrabiało do bolidów Brawna i Red Bulla, jadących na szybko zużywającym się, miękkim ogumieniu, po sekundę na kółku. Pojawiła się więc szansa na drugie miejsce, a może nawet zwycięstwo.

Na trzy okrążenia przed metą, po błędzie Vettela na wyjściu z szykany, Kubica szybko „dopadł” Niemca i próbował go wyprzedzić po zewnętrznej stronie zakrętu. Niestety, auta zetknęły się i zaczęły obracać, Kubica urwał kawałek przedniego skrzydła. Obaj kierowcy ruszyli dalej, solidarnie jednak uderzyli w bandę po przejechaniu niewielkiego dystansu.




Po tym zdarzeniu na tor wyjechał Safety Car i wyścig zakończył się pod żółtymi flagami.
Update: Po wyścigu, Vettel został uznany winnym kolizji i zostanie karnie cofnięty o 10 miejsc na starcie GP Malezji.

źródło: http://www.formula1.com
zdjęcie:http://www.autosport.com